Nie ulega wątpliwości, że kredyty bankowe są teraz bardzo drogimi produktami, coraz trudniej je uzyskać, a mimo to stale o nie zabiegamy. Zabiegamy, ponieważ jak już to zostało powiedziane po prostu nie mamy innego wyjścia. Naszym wyjściem najczęściej staje się kredyt konsumpcyjny, o który teraz tak jest trudno. Gdyby wierzyć ofertom reklamowym to nawet najtańszy gotówkowy kredyt konsumpcyjny to żaden problem. Banki prześcigają się bowiem w reklamie, marketingu, ofertach i propozycjach. Często w ofertach pojawiają się przeróżnego rodzaju promocje, rabaty, upusty, nagrody i różne gadżety. Tylko gdy zaczynamy procedury kredytowe pojawiają się też przeróżnego rodzaju problemy. Taką politykę kredytową prowadzą banki, a klientowi nie pozostaje nic innego jak tylko ją zaakceptować, albo skierować swoje kroki przeróżnego kierunku parabanków. Parabanki oczywiście nie robią żadnych problemów z kredytami czy pożyczkami, wręcz namawiają swoich klientów na taki kredyt konsumpcyjny o który w bankach jest tak trudno. Tylko na pożyczanie w parabankach nie namawiamy, ponieważ koszty kredytów w tych instytucjach są bardzo wysokie. Nie namawiamy również na kredyty ratalne, bowiem banki również bardzo przesadzają z kosztami tych kredytów, które często oscylują w granicach 100 procent. Najlepiej zastanowić się czy kredyt konsumpcyjny jest nam w ogóle potrzebny i jeżeli tylko uda nam się bez niego obyć to raczej nie bierzmy kredytów.
– Niestety nie istniej już na rynku w miarę tani kredyt konsumpcyjny o który przecież nie tak dawno było wyjątkowo łatwo. Wszyscy doskonale rozumiemy, że tak zwane złe kredyty, czyli spłacane z opóźnieniami bądź nie spłacane stale rosną, jednakże przede wszystkim jest to wina banków, które w pewnym okresie trudniły się typowym jak na owe czasy rozdawnictwem kredytowym, nie sprawdzały swoich klientów i teraz starają się jak tylko mogą aby te zaległości nadrobić. Tymczasem nie tak odległy jest czas kiedy rekordziści mieli nawet po kilkanaście różnorodnych kredytów, a najtańsze kredyty gotówkowe były na porządku dziennym. A jak postępują banki obchodząc ustawę antylichwiarską, zawyżając w niebotyczny sposób rzeczywiste koszty kredytów? O tym się nie mówi, ale warto przeliczyć. A teraz banki biją na alarm i przed podjęciem decyzji dosłownie z iście rentgenowską precyzją prześwietlają swoich klientów, zasięgając nawet informacji o swoich klientach w portalach społeczościowych – denerwuje się jeden z klientów tego rynku.
I ma rację, ponieważ przez ponad 20 lat, a więc od chwili kiedy Polska odzyskała prawdziwą wolność, czyli po okresie transformacji polityczno-gospodarczej, myśleliśmy, że nigdy już nie będzie dane nam żyć w ciągłej obawie przed permanentną inwigilacją. Niestety orvelowski świat powraca do polskiej rzeczywistości w swym najgorszym wydaniu. Wielokrotnie już mówiliśmy o służbach CBŚ, CBA, Policji, Prokuratury, Straży Miejskiej, Fiskusie i jego zbrojnym ramieniu w postaci uzbrojonych funkcjonariuszy, a także BIK, BGG, KRD, firmy windykacyjne, itd., itp. Jeżeli nie wszystkich dotyczy zainteresowanie takimi firmami jak CBŚ, CBA, Policja czy Prokuratura, to z pewnością większość z nas ma do czynienia z fiskusem Biurem Informacji Kredytowej, Biurem Informacji Gospodarczej, czy Krajowym Rejestrem Długów, a to miedzy innymi z tej prostej przyczyny, ponieważ teraz kredyty bez bik, czy bez big praktycznie nie istnieje.
Inwigilacja kredytobiorcy
22 grudnia
13:12
2011